Zaprezentowany już ponad rok temu mini flagowiec od ASUS bez reszty podbił nasze serca, jak i milionów użytkowników na całym świecie. ZenFone 8 był praktycznie jedynym słusznym wyborem dla osób, które poszukiwały kompletnego flagowego smartfona, którego obsługa jedną ręką nie byłaby katorgą. Ten miniaturowy hit ubiegłego lata doczekał się właśnie następcy, który jest dokładnie tym, czego wszyscy oczekiwali: małym flagowcem o potężnej specyfikacji i praktycznie nieograniczonych możliwościach.
ASUS ZenFone 9
Cała prezentacja rozpoczęła się dość nietypowo, bo tak naprawdę pierwszą informacją, którą ASUS się z nami podzielił były kolory najnowszego smartfona. ZenFone 8 był dostępny tylko w dwóch niezwykle klasycznych wykończeniach, konkretniej mowa tutaj o kolorze czarnym oraz perłowej bieli. Tym razem w ręce użytkowników trafiają aż cztery warianty miniaturowego flagowca.
- Moonlight White (biały)
- Sunset Red (czerwony)
- Starry Blue (niebieski)
- Midnight Black (czarny)
Podobnie jak w ubiegłorocznym modelu, tak i tutaj nie zabrakło matowego wykończenia. Jednak jest ono zupełnie inne. ASUS chwali się tutaj specjalną teksturą High-Grip, która znacząco poprawia chwyt, a ten jest tak istotny przy użytkowaniu jedną ręką. Jak już przystało na matowe wykończenie, odciski palców się go zupełnie nie imają, co jest oczywiście ogromną zaletą.
Sama forma tego smartfona praktycznie nie uległa zmianie, choć jest kilka zauważalnych różnic. Po pierwsze i najważniejsze ASUS zrezygnował z zaokrąglonych krawędzi na pleckach i postawił na prostą ramkę. Połączenie tych dwóch elementów pozwoliło na zmieszczenie wewnątrz obudowy tych samych rozmiarów znacznie większej baterii czy lepszych aparatów. Jednocześnie nie zrezygnowali oni z obecności złącza słuchawkowego.
Da się? Oczywiście, że się da, a Samsung czy Apple jedynie mydlą Wam oczy, że brakuje im miejsca w obudowie czy nie da się zrobić wodoodpornego telefonu. No właśnie, ASUS ZenFone 9 oferuje także certyfikację IP68…
Skrócona specyfikacja
Ekran
To co znajduje się na froncie smartfona ZenFone 9 praktycznie nie różni się niczym od poprzedniej generacji. Wciąż jest to matryca Super AMOLED o przekątnej 5.9-cala i rozdzielczości FullHD+. Jednocześnie ASUS nie zrezygnował z obecności odświeżania 120 Hz czy wsparcia dla HDR10+. Jest także jasność szczytowa na poziomie 1100 nitów, natomiast maksymalna jaką możecie uzyskać przy standardowym użytkowaniu przekracza nieco 800 nitów.
Jest jednak coś, co odróżnia ten ekran od tego obecnego w poprzedniej generacji. Mam tutaj konkretniej na myśli kalibrację kolorów. ASUS pochwalił się w trakcie prezentacji, że ich wyświetlacz oferuje pokrycie palety barw DCI-P3 na poziomie 112% oraz parametr Delta-E < 1. Innymi słowy przekładając z technicznego na nasze, ten telefon oferuje fenomenalne oddanie barw, niezależnie czy będziecie przeglądać zdjęcia w social mediach czy też oglądać najnowsze kinowe produkcje.
Audio
Skoro już wspomniałem o oglądaniu filmów, w trakcie prezentacji ASUS poświęcił cały segment pokazu sekcji audio. O tym, że na pokładzie znalazło się złącze słuchawkowe już wspominałem. Jednak co istotne wspiera ono odtwarzanie dźwięku w wysokiej jakości. Tę ma dodatkowo gwarantować współpraca z marką Dirac, ale o tym czy tak faktycznie jest to przekonamy się już w trakcie testów.
Jak na flagowca przystało, znalazły się tutaj także głośniki stereo. Te zgodnie ze specyfikacją także mają wspierać audio w wysokiej jakości o czym świadczy między innymi certyfikat HiRes Audio. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że głośniki stereo czy słuchawki przewodowe mają znacznie mniejsze grono entuzjastów, niż słuchawki bezprzewodowe, wykorzystujące Bluetooth do działania.
Na szczęście i o nich ASUS nie zapomniał. Zaraz obok obecności takich standardów jak aptX czy aptX HD, które gwarantuje procesor Qualcomm, pojawił się także LDAC. Tym samym niezależnie od tego jakie słuchawki wybieracie na co dzień nie powinniście czuć się zawiedzeni możliwościami tego telefonu.
Bateria
Niewielkie rozmiary modelu ASUS ZenFone 9 mogą sugerować, że ogniwo, które znalazło się wewnątrz obudowy może być równie małe. Cóż, nie mogę tutaj napisać żadnej innej frazy niż „Nic bardziej mylnego!”. ASUS zawstydził każdego producenta, który próbował swoich sił w tworzeniu małych smartfonów. Ogniwo, które zastosowali oferuje pojemność aż 4300 mAh. To nieco więcej niż w przypadku poprzedniej generacji czy też podobnych rozmiarów smartfona Google Pixel 5.
Jednocześnie jest to znacznie więcej, niż w większym Samsung Galaxy S22 czy iPhone 13 i 13 Pro, ale to chyba nic nadzwyczajnego. ZenFone 9 bez trudu powinien działać 2 – 2.5 dnia na jednym ładowaniu. Jest to przede wszystkim zasługa niezwykle lekkiej nakładki ZenUI, która pokazała na co ją stać już w modelu ZenFone 8.
W przypadku technologii ładowania nie było wielkich zmian, a w zasadzie to nie było ich wcale. Najnowszy ZenFone może być ładowany z maksymalną mocą 30 W i taką też ładowarkę otrzymujecie w zestawie. Niestety jednak ASUS nie zdołał zmieścić w tej obudowie jednego istotnego elementu, a konkretniej cewki do ładowania bezprzewodowego. Podobnie jak rok temu, tak i teraz zabrakło dla niej miejsca.
Aparaty
Kwestia możliwości fotograficznych należy najpewniej do tych najbardziej kontrowersyjnych. Szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to Wy w ubiegłym roku zdecydowaliście, że to właśnie ZenFone 8 zasługuje na tytuł najlepszego fotosmartfona 2021 roku. Nie będę w tym miejscu ukrywał, że ciekawość zjada mnie od środka, jak tegoroczny model poradziłby sobie z aktualną konkurencją.
ZenFone 9 zdecydowanie ma czym walczyć, szczególnie jeżeli mowa o fotkach w nocy. Główna matryca o rozdzielczości 50 Mpix to sensor Sony IMX 766. Na pozór nic w niej niezwykłego, jednak w całości została umieszczona w miniaturowym gimbalu oferującym, jak twierdzi producent, 6 osi stabilizacji. Do tego jest także wsparcie dla stabilizacji cyfrowej. Podobną technologię można było znaleźć w smartfonach Vivo z serii X, a możliwości jakie oferuje miniaturowy gimbal są ogromne, szczególnie jeżeli mowa o zdjęciach i filmach w bardzo słabym oświetleniu.
Na pleckach zaraz pod aparatem głównym umieszczono tylko jeden sensor. Podobnie jak rok temu jest to obiektyw szerokokątny o rozdzielczości 12 Mpix i polu widzenia na poziomie 113°. Sama „wyspa”, w której umieszczono te dwa sensory przywodzi nieco na myśl podejście z ostatniego flagowca od Huawei. Dwie osobne okrągłe wyspy skrywają tutaj dokładnie dwa sensory, które podobno są aż 40% większe od poprzedniej generacji. Jednak czy przełoży się to na faktyczną jakość?
Szkoda, że nie pojawił się tutaj teleobiektyw lub obiektyw szerokokątny o nieco wyższej rozdzielczości. Nie można jednak narzekać, bo przynajmniej nie pojawiły się tutaj te bezsensowne sensory makro czy pomiaru głębi, które jak jakaś plaga trawią smartfony z niższych półek. Zestaw pod względem możliwości też niespecjalnie odstaje od podobnie wycenionej konkurencji. Jest tutaj możliwość nagrywania w 8K w 24 klatkach, 4K/120, FullHD/240 czy 720p/480. Warto jednak dodać, że w trybie wideo pojawiła się teraz możliwość nagrywania w trybie HDR10+.
Sercem Snapdragon
Zanim przejdę do podsumowania, pozostała jeszcze jedna kwestia, a konkretniej procesor. Osoby, które miały do czynienia z ZenFonem 8 doskonale wiedzą z czym wiąże się połączenie flagowego procesora i małego smartfona. Ogromne ilości ciepła jakie wydzielał układ Snapdragon 888 były niemałym problemem ZenFona 8. Niemniej jednak w najnowszym modelu ASUS także postawił na flagowy układ, i to nie byle jaki…
Sercem ZenFone 9 jest Snapdragon 8+ Gen 1. Plus w nazwie jest niezwykle istotny, bo to nie jedynie poprawiona wersja układu zaprezentowanego w grudniu. Qualcomm jeszcze do czerwca tego roku swoje flagowe układy wykonywał we współpracy z Samsungiem w ich fabrykach. Ta kooperacja jednak zakończyła się równie szybko co zaczęła, bo wieści o tym, że Snap 8 Gen 1 się przegrzewa niezwykle szybko opanowały Internet.
Jednak te informacje mają się nijak do wariantu 8+ Gen 1, który nie tylko bije platformę, na której bazował na głowę pod względem wydajności, ale i co najważniejsze energooszczędności. To jednak nie wszystko, bo ASUS zastosował w tym smartfonie specjalny tryb, który pozwoli Wam wybrać na czym zależy Wam bardziej w trakcie użytkowania.
Domyślnie włączony jest tryb dynamiczny, który bazowo obniża wydajność procesora, by ten oszczędzał energię jeszcze bardziej i przy tym się nie grzał. Jeżeli jednak nie jest to dla Was problem, albo po prostu chcecie by ten telefon był tak szybki jak tylko fabryka dała, to możecie włączyć tryb High Performance. Jeżeli wierzyć benchmarkom, to w tym trybie ASUS ZenFone 9 jest niekiedy nawet szybszy, niż Xiaomi 12S Ultra.
Kilka ciekawostek na dokładkę
Specyfikacja tego smartfona, a przynajmniej niektóre jego elementy, mogą robić wrażenie, jednak ASUS zadbał o to, by ten telefon nie był nudny jak cała konkurencja wokół. Na pokładzie znalazło się kilka naprawdę intrygujących rozwiązań, których po prostu nie ma u konkurencji. Jednym z najciekawszych jest scalenie przycisku zasilania z czytnikiem linii papilarnych oraz wszechstronnym sensorem do sterowania telefonem.
Z jego pomocą możecie znacząco ograniczyć używanie ekranu dotykowego. Brzmi to trochę kuriozalnie, ale w tym szaleństwie jest metoda. Przesuwając po sensorze w górę i w dół możecie swobodnie scrollować się przez tablicę na Facebooku czy feed na Instagramie, trzymając przy tym telefon wygodnie w ręku bez zbędnych akrobacji.
Poza tym w opcjach znajdują się także dodatkowe opcje gestów, jak na przykład dotknięcie i przytrzymanie czy podwójne tapnięcie, które możecie dowolnie zaprogramować. Podobnie jest w przypadku podwójnego stuknięcia w plecki smartfona. Połączenie tych wszystkich opcji sprawia, że z tego telefonu można defacto korzystać bez dotykania ekranu przez większość czasu.
Przy okazji pokazu dowiedzieliśmy się, że ZenFone 9 stawia bardzo mocno na najróżniejsze akcesoria. W tym celu ASUS niczym Apple stworzył całą linię dodatków dla swojego nowego flagowca. Linia Connex, bo o niej mowa, oferuje „portfele” na karty kredytowe czy też stojaki, które można połączyć z dedykowanymi etui. Jest także specjalny uchwyt do plecaka połączony ze specjalną linką, który jest odpowiedzią na potrzeby wielbicieli sportów ekstremalnych.
Jedyny w swoim rodzaju
ASUS ZenFone 9 to telefon, który wręcz musi być obecny na rynku. W dobie gdzie smartfony bardziej przypominają mniejsze tablety sprzed 4-5 lat, ASUS ZenFone 9 zapewnia równowagę i oferuje coś o czym większość konkurencji już dawno zapomniała – ergonomię. Jeżeli tak jak ja szukacie małego smartfona, który jest po prostu mały i nie jest budżetowym „szrotem”, to pewnie wiecie jak trudne jest to zadanie.
Apple już zrezygnowało z produkcji swojego modelu mini, a nadchodzący iPhone 14 będzie zaczynał się od rozmiaru 6.1-cala. Podobnie jest w przypadku Samsunga, najmniejsza wersja ma dokładnie taki sam rozmiar. Google w modelu Pixel 5 zaoferował niezwykle kompaktowe wymiary połączone z bardzo dobrymi parametrami.
Niestety przy okazji kolejnej generacji się to zmieniło, a ten mniejszy model ma 6.4-cala. Xiaomi już jakiś czas temu zrezygnowało z mniejszych flagowych smartfonów z dopiskiem SE. Ostatni Xiaomi Mi 9 SE, który był bardzo przyzwoitym kompaktem, odszedł bezpowrotnie.
W tym wszystkim ASUS jest w pewnym sensie ostoją RiGCZu, którego próżno szukać w masowo produkowanych smartfonach popularnych producentów, które muszą być coraz to większe i cieńsze. Niestety drodzy producenci nie tędy droga, a ASUS pokazuje to dobitnie. Nawet mimo niewielkich kompromisów takich jak brak kamerki tele czy opcji ładowania indukcyjnego jest znacznie lepszym wyborem, niż „lotniskowce”, które ledwo mieszczą się do kieszeni.
Dodaj komentarz