Obserwacja z powietrza podstawą mandatu
Chociaż pomysł sam w sobie może budzić kontrowersje natury prywatności, tak należy przyznać, że może być skuteczny. Piaseczyńska drogówka na przekór możliwym kontrowersjom bowiem chwali się sukcesami. Zwykle kierowcy ukrywali urządzenia przed wzrokiem policjantów, umieszczając go na kolanach, bądź na oparciu fotela. W ten sposób jego użycie nie było widoczne przez stojącego z boku policjanta. Za pomocą dronów policjanci ominęli ten problem.
Funkcjonariusze obserwowali pojazdy w ruchu drogowym (najczęściej w korkach), by sprawdzić, czy ci korzystali z telefonu w trakcie jazdy. ,,Nagrodą” za takie postępowanie było pięćset złotych mandatu i 12 punktów karnych wystawionych łącznie trzynastu kierowcom tego dnia. Kierowcy nie mieli nawet pojęcia, że podlegali obserwacji, zanim nie nadszedł czas wręczenia mandatu.
Więcej mandatów, ale czy słusznych?
O ile sama metoda wykrywania wykroczeń drogowych może zasługiwać na aprobatę, tak przewinienia za jakie byli karani kierowcy budzą wątpliwości. Niejednokrotnie pojazdy utykają w krokach na całe minuty, w ekstremalnych przypadkach godziny. Chociaż policja twierdzi, że priorytetem kierowcy powinno być utrzymywanie uwagi na drodze oraz sygnalizatorach świetlnych to wiadomo, że na dłuższą metę jest to trudne. Stawia to pytanie: czy zyski z mandatów są warte zaufania wobec służb?
Drony odnalazły już swoje zastosowanie w sprawach przydatnych zarówno policji, jak i społeczeństwu. Drony wykorzystywano już między innymi w Krakowie, by odnaleźć palących śmieci mieszkańców znacznie szybciej, niż zrobiłby to patrol drogowy.
Źródło: Auto-Świat
Dodaj komentarz