Temat zablokowania Huawei przez Stany Zjednoczone oraz ostatnie dni prezydentury Donalda Trumpa mają ze sobą wiele wspólnego. Przez ubiegły tydzień były już prezydent USA zdążył podjąć ostateczne działania mające uprzykrzyć życie Huawei. Tym razem sprawa dotyczyła umów, jakie były i niestety wciąż są wymagane, by amerykańscy przedsiębiorcy mogli współpracować z firmą z Chin. Wiele takich kontraktów nie zostało przedłużonych, a firmy, które dopiero starały się o pozwolenie, otrzymały odpowiedź negatywną.

Jeszcze kilka dni temu wiele osób już zdążyło właściwie „postawić krzyżyk” na Huawei zwiastując ich rychły koniec. Brak dostępu do takich technologii jak procesory Intela lub AMD czy też niemożność produkcji własnych układów szybko odbiłaby się na gigancie. Jak się jednak okazuje sprawy wyglądają zupełnie inaczej niż nam wszystkim się wydawało.
Kirin jest i ma się świetnie

Jeszcze przed premierą serii Mate 40, która ma na pokładzie najnowszy układ Hi-Silicon mówiło się o problemach z jego produkcją. Te nie wynikały jednak ze słabego projektu czy niedopracowania procesu technologicznego. W tamtym momencie na TSMC, czyli firmę odpowiadającą za wytwarzanie układów w procesie 5 nm zostały nałożone ograniczenia. Jako że maszyny, z których korzystają do produkcji procesorów w wyżej wspomnianej litografii, należą do USA, to automatycznie nie mogą być one wykorzystywane do produkcji procesorów Kirin.
Jedna z wielu zawiłości prawnych, jakie Donald Trump wykorzystywał, by uniemożliwić Huaweiowi rozwój. Zanim takie ograniczenie weszło w życie władze firmy zdecydowały o zwiększeniu popytu na te układy i ich produkcję „na zapas”. Według plotek z tamtego okresu do momentu wejścia w życie zakazu współpracy dl TSMC, Huawei wyprodukował około 8 mln sztuk układów Kirin 9000. Teraz dowiadujemy się jednak, że seria Mate 40 rozeszła się w nakładzie o około 10 milionów egzemplarzy.

Dodatkowo jak donosi serwis IT Home, Huawei zapewnił sobie ogromny zapas flagowych układów. Według przecieków ma być ich na tyle dużo, że zostaną użyte w całej serii P50 oraz w Mate X2. Ten model może okazać się jedną z najciekawszych konstrukcji 2021 roku.
Czym jest Mate X2?
Huawei pomimo problemów handlowych na linii Chiny – USA nie odpuścił tematu składanych smartfonów. W wykonaniu tego producenta widzieliśmy już takie modele jak Mate X oraz nieco ulepszony Mate Xs. Obydwa charakteryzowały się jednym ogromnym elastycznym ekranem, który okalał praktycznie cały telefon. Taka konstrukcja sprawiła jednak, że użytkowanie tych modeli bez chroniącego ekran etui było dość ryzykowne, ponieważ ten był w całości odsłonięty.
Nieco inaczej sprawa wygląda u konkurencji, Samsung czy Motorola ukrywają swoje składane wyświetlacze w obudowie. Na zewnątrz natomiast znajdują się klasyczne ekrany, przez co znacznie trudniej o przypadkowe uszkodzenia. Huawei zdaje się odrobił zaległe zadanie domowe i najnowsza wersja Mate X, czyli najprawdopodobniej Mate X2 skorzysta właśnie z takiej konstrukcji.
Huawei stawia na składane smartfony

Choć wielu z Was nie jest obecnie zainteresowana zakupem urządzeń Huawei, nie tylko tych składanych, ale ogólnie, to taka kolej rzeczy jest wszystkim bardzo na rękę. Wraz z pojawianiem się kolejnych smartfonów z elastycznym ekranem ich cena będzie stopniowo spadać. Te w większości przypadków są około 2 razy droższe niż klasyczne flagowce. Poza niewielkimi wyjątkami jak Motorola Razr, która niedawno była dostępna w wyjątkowej cenie 2999 zł.
Z każdym wydanym składanym smartfonem ich ceny powinny się stawać coraz bardziej atrakcyjne. A co się tyczy samego Huawei Mate X2, to wiadomo już o nim całkiem sporo. Wewnątrz ma znaleźć się elastyczny ekran o przekątnej aż 8.01-cala i rozdzielczości 2480 × 2200 pikseli. Na zewnątrz umieszczony zostanie natomiast wyświetlacz 6.45-cala 2700 × 1160 px. Podobnie jak w przypadku Galaxy Z Fold 2, frontowa matryca będzie miała bardzo wydłużony kształt i dość niestandardowe proporcje.

Za wszystkie obliczenia ma odpowiadać już wcześniej wspomniany procesor Kirin 9000 w akompaniamencie 12 lub 16 GB pamięci operacyjnej. Zestaw dostępnych kamer także będzie budzić podziw. Zgodnie z doniesieniami informatorów, główny zestaw ma się opierać na 4 obiektywach. Główny standardowo już dla Huawei ma mieć rozdzielczość 50 Mpix i będzie wspierany przez dwa niesprecyzowane obiektywy. Pierwszy o rozdzielczości 16, drugi natomiast zaoferuje 12 Mpix. Ostatnim będzie 8 Mpix teleobiektyw z 10-krotnym zoomem hybrydowym.
Na froncie smartfona ma znaleźć się jeden aparat oferujący 16 Mpix. Co ciekawe, informatorzy nie wspomnieli o jakimkolwiek aparacie, jaki miałby znaleźć się wewnątrz urządzenia. Czy Huawei chciałby w tej konstrukcji skorzystać z kamery typu Pop-Up? O tym przekonamy się zapewne jeszcze w tym roku. Na premierę tych urządzeń możemy liczyć zapewne w okolicach lutego lub marca przy okazji zapowiedzi serii P50.
Dodaj komentarz