Rok 2020 jest specyficzny pod wieloma względami. Zmiany dosięgną także premiery najnowszych smartfonów od Apple. Dostawy mają zostać przesunięte w czasie względem premiery, a dodatkowo zostać podzielone na dwa etapy.
Premiera już we wrześniu, ale…
Jak donosi serwis DigiTime, który ma dostęp do informatorów będących blisko łańcucha dostaw Apple sklepowe premiery iPhone’ów z serii 12 została podzielona na dwa etapy. Ich zdaniem na początek do sprzedaży trafią modele z ekranem 6.1-cala, czyli iPhone 12 Plus oraz iPhone 12 Pro. Później na półkach sklepowych zagoszczą dwa pozostałe modele. Jeden z ekranem 5.4-cala – iPhone 12 oraz największy tegoroczny model z ekranem 6.7-cala – iPhone 12 Pro Max.
Jednak warto tutaj dodać, że nigdzie nie zostało powiedziane, że modele, które zadebiutują, jako pierwsze zbiegną się z datą oficjalnej premiery. W sieci nie brakuje doniesień jakoby wrześniowa premiera nie łączyła się z faktyczną sprzedażą nowych urządzeń. Pierwszy etap planowany jest na październik, a być może nawet i listopad. Natomiast sama premiera miałaby się odbyć już niedługo, bo 12 września.
Wcześniej informowaliśmy Was, że planowana premiera tegorocznych modeli datowana jest na październik. Okazuje się, że Apple ma trochę inne plany, a październikowa data może odnosić się do momentu rozpoczęcia oficjalnej sprzedaży. Kilka dni temu na chwilę dosłownie chwilę w serwisie YouTube pojawiła się zapowiedź audycji na żywo właśnie z kanału Apple datowana na 12 września. Może to być związane z nadchodzącą premierą, w zeszłym roku Apple także transmitowało swoje wydarzenie na platformie Google.
5G będzie i jest drogie
Tegoroczne smartfony Apple będą oferować łączność z siecią 5G, ale jak możecie się spodziewać zastosowanie takiego modemu w iPhone’ach nie będzie specjalnie tanie. I będziecie mieć tutaj sporo racji. W zależności od obsługiwanego standardu cena, jaką musi zapłacić Apple za każdy model wyposażony w taki modem drastycznie rośnie. I tak dla modemów obsługujących częstotliwości Sub-6GHz jest to wydatek około 75 – 85$. Z kolei za obsługę fali milimetrowej Apple płaci od sztuki pomiędzy 125, a 135 dolarów amerykańskich. Oczywiście Nas, jako konsumentów obchodzi jedynie ostateczna cena smartfona.
Można, więc zakładać, że Apple będzie szukać oszczędności gdzie się tylko da. Szczególnie, jeżeli spojrzymy na doniesienia, że najnowsza seria iPhone 12 nie będzie droższa od zeszłorocznych jedenastek. Stąd też najpewniej informacje o braku słuchawek EarPods ze złączem Lightning w opakowaniu wraz z nowym smartfonem. Pojawiają się także doniesienia, że w przypadku najtańszego modelu ma zabraknąć nawet ładowarki, choć są to niepotwierdzone plotki.
Apple będzie oszczędzać na bateriach
Szukając oszczędności Apple zwróciło się w dość niespodziewaną stronę. Jak twierdzi ceniony analityk marki Ming-Chi Kuo główne oszczędności wymagane przez wprowadzenie modułu 5G do specyfikacji zostaną wygenerowane przez baterię i tańsze części. Tak dokładnie, Apple będzie oszczędzać na częściach do swoich iPhone’ów. Takie działania mogą sugerować, że samo Apple nie jest pewne czy droższe telefony w ogóle by się sprzedawały.
Wracając jednak do samych baterii, w tym aspekcie pojawiają się dość sprzeczne informacje. Niektórzy mówią o oszczędności na samym ogniwie, które miałoby mieć mniej warstw i być znacznie mniej złożone, co przekłada się oczywiście na koszty produkcji. Choć taki krok wydaje się być, co najmniej dziwny i niezrozumiały, jednak może potwierdzać poprzednie doniesienia dotyczące pojemności baterii, jakie miałby znaleźć się w nadchodzących iPhone’ach. Jednak do tak drastycznych zmian w pojemności baterii podchodzilibyśmy raczej sceptycznie, ale nie można tego całkowicie wykluczyć. Poniżej znajdziecie domniemane pojemności baterii.
- iPhone 12 (5,4”) – 2227 mAh
- iPhone 12 Max (6,1”) – 2775 mAh
- iPhone 12 Pro (6,1”) – 2775 mAh
- iPhone 12 Pro Max (6,7”) – 3687 mAh
Drugim znacznie bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest oszczędzenie na samych układach PCB, czyli płytkach drukowanych oraz elementach, jakie się w nich znajdą. Płytki drukowane odpowiedzialne za zarządzanie energią oraz ładowanie miałyby być zbudowane z mniejszej liczby warstw jak i tańszych podzespołów. Niezależnie od kroku Apple, czy postanowi oszczędzać na bateriach czy też płytkach drukowanych oszczędność ma sięgnąć poziomu 40 – 50 %.
W przyszłym roku Apple ma kontynuować cięcie kosztów wraz z serią iPhone 12s, gdzie ceny mają się zmniejszyć o kolejne 30 – 40% względem tegorocznych modeli, na których premierę wciąż czekamy.
To ostatni rok dla Lightning
Seria iPhone 12 będzie jednocześnie ostatnią serią, która w swojej dolnej ramce zaoferuje złącze Lightning. Jednak niestety przyszłość nie będzie należeć dla powszechnego i obecnego nawet w innych urządzeniach z logiem nadgryzionego jabłka gniazda USB-C. Apple usilnie nie chce by ich smartfony oferowały taki port i najpewniej już w przyszłym roku Lightning w pełni zniknie z flagowych modeli.
Zastąpi go tak zwany Smart Connector, który będzie przypominać ten umieszczony na pleckach najnowszych iPad’ów z serii Pro. To 3-pinowe złącze będzie w stanie zapewnić jeszcze wyższą normę wodoodporności jednak odbędzie się to oczywiście kosztem uniwersalności. Smart Connector dla iPhone’ów wciąż jest w fazie projektowania i nie można powiedzieć o nim nic specjalnie pewnego. Analitycy z jednej strony twierdzą, że będzie on przypominać złącze MagSafe ze starszych modeli MacBooków.
Jednak, co intrygujące ten nowy port, albo raczej złącze nie miałoby służyć do ładowania smartfona. Podobnie jak w przypadku iPad’ów mogłoby zostać wykorzystane do łączenia z różnymi akcesoriami jak na przykład klawiatury. Być może Apple planuje dedykowaną serię akcesoriów niczym Motorola kilka lat temu z dodatkami Moto Mods. Przyszłoroczne iPhone’y miałyby być ładowane w pełni bezprzewodowo.
Nie jest to w żadnym wypadku nowość. Już nie raz informowaliśmy Was, że Apple, choć nie tylko oni pracują nad smartfonami w pełni pozbawionymi wszelkich portów. Do takich firm może zaliczyć się między innymi Samsung, z projektem Galaxy Zero oraz Vivo z prototypowym modelem Apex.
Może to jednocześnie sugerować powrót ładowarki AirPower, której projekt został oficjalnie porzucony w 2019 roku. Jednak przecieki dotyczące bezprzewodowej super-ładowarki od Apple nie pokrywają się z oficjalnym stanowiskiem firmy. Niedawno do sieci trafiło nagranie, w którym prototypowy model rozbierany jest na części pierwsze i pokazany z bliska. Wewnątrz znalazła się cała masa elektroniki, której zadaniem jest sterowanie nakładającymi się na siebie cewkami indukcyjnymi. Wierzchnia warstwa natomiast odpowiada za lokalizację i identyfikację urządzeń, które zostaną na niej położone.
Źródła: DigiTime, The Verge, MacRumors #1, MacRumors #2
Dodaj komentarz