Radykalne kroki
Wszyscy chyba jesteście już świadomi, że Twitter został przejęty przez Elona Muska, o czym mogliście wcześniej przeczytać w tekście na naszej stronie:
Nowy szef Twittera wprowadził wiele radykalnych zmian, w związku z tym powstał ogromny szum w Internecie. Mam tutaj na myśli choćby masowe zwolnienia połowy pracowników za pośrednictwem e-maila. Wszystko po to, aby ciąć koszty jakie musi ponosić niebieski ćwierkacz. Na tym jednak nie koniec rewolucji.
Subskrypcja Twitter Blue również została nią dotknięta. Pierwotnie kwota za korzystanie z niej miała zostać podniesiona do około 20 dolarów, na szczęście Elon poszedł po trochę rozumu do głowy. Za możliwość posiadania dedykowanej ikony obok Waszego nicku, ale i dodatkowe atuty przyjdzie Wam zapłacić 8 dolarów.
Radykalne zmiany nie zawsze popłacają, bowiem Musk żałuje swojej decyzji odnośnie minimalizacji etatów i teraz prosi część pracowników o powrót. Co tłumaczy on rzekomą pomyłką. Jednak czy to jedyny błąd jaki został popełniony?
Inwestycja ciągnąca w dół
Plany były piękne – przejąć Twittera, zmienić go w platformę bezpieczną i szanującą wolność słowa. Natomiast pomysł został zweryfikowany i jak na razie krzyczy głośno “Mayday, tracimy wysokość!”. Ogromne pieniądze zostały wydane na przejęcie niebieskiego ćwierkacza, mowa tutaj aż o 44 miliardach dolarów!
Aby je zdobyć Elon Musk zaczął sprzedawać akcje Tesli. Rozpoczęło się to w kwietniu tego roku, kiedy uzyskał 8.4 miliarda w papierach wartościowych. Umieścił wtedy tweeta, że nie ma planów, aby miały się odbyć kolejne tego typu sytuacje. Jednak to nie była prawda. Nie tak dawno, bo w sierpniu, kolejne udziały oddał już za mniej, a dokładniej za 6.9 miliarda. Potworzyły się również twitowe zapewnienia, że to ostatni raz…
Do 3 razy sztuka? Tym razem jest to jeszcze mniejsza kwota, bo około 4 miliardy dolarów – tyle udało się uzyskać na najnowszej sprzedaży. Tak wynika z formularzy złożonych dziś w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Te 3 kwoty dają blisko 20 miliardów dolarów, co nie jest nawet połową wartości Twittera.
Na domiar złego w związku ze zmianami zasad panujących na platformie część większych reklamodawców wstrzymało wydatki. Elon próbował kontaktować się i rozmawiać w wybranymi osobami. Jednak wyniki dyskusji okazały się tak fatalne, że Ci zaczęli rezygnować ze współpracy. A jak wiadomo reklamy generują dużą część zysków na stronach internetowych. Kolejnym gwoździem do trumny jest fakt, że dyrektorka reklamowa – Sarah Personette – zrezygnowała dzień po przejęciu Twittera.
Co teraz z tymi pięknymi planami o zysku, bezpieczeństwie i wolności słowa, Elon? Czy z własnej kieszeni pokryjesz wydatki i odsetki z długu jaki zaciągnąłeś na rzecz zakupu? A nie jest on też mały, bo wynosi 1 miliard dolarów. Muskowi wszystko wymyka się spod kontroli. Czy Tesla ucierpi na tym jeszcze bardziej?
Źródło: The Verge
Dodaj komentarz