TikTok to jedna z najpopularniejszych platform społecznościowych, z której korzystają największe firmy i celebryci z całego świata. W związku z tym – jeśli tylko nadarzy się taka okazja – hakerzy zrobią wszystko, aby przejąć ich konta.
Ostatnio dostęp do swojego konta straciła amerykańska telewizja CNN, ale atak miał być również skierowany m.in. przeciwko Sony i Paris Hilton. Utrata dostępu miała nastąpić poprzez otwarcie konwersacji z hakerem (bez klikania w linki).
Kolejny atak na TikToku
W ostatnich latach dużo mówi się o TikToku w kontekście bezpieczeństwa i zasadach przechowywania danych użytkowników (głównie w USA, gdzie sprawy weszły na drogę sądową). Całej sprawie zdecydowanie nie pomaga częstotliwość ataków hakerskich wycelowanych w największe konta na tejże platformie.
Ostatnio miał miejsce kolejny taki atak, w ramach którego hakerzy starali się przejąć dostęp do co najmniej kilku dużych kont na platformie. Według dostępnych informacji, atak przebiegł pomyślnie w przypadku amerykańskiej telewizji CNN. Niektóre źródła sugerują, że działania były wycelowane również w Sony oraz Paris Hilton.
Nasz zespół bezpieczeństwa zdaje sobie sprawę z potencjalnego exploita ukierunkowanego na wiele marek i kont celebrytów. Podjęliśmy środki, aby zatrzymać ten atak i zapobiec jego wystąpieniu w przyszłości. Współpracujemy bezpośrednio z właścicielami kont, których dotyczy problem, aby w razie potrzeby przywrócić dostęp.
Sami potencjalni poszkodowani ani biuro prasowe firmy nie potwierdzili doniesień w kontekście tego, kto stał się ofiarą, a kto był „jedynie” na celowniku. Choć próżno szukać tam jakichkolwiek interesujących konkretów, z wypowiedzi rzecznika platformy możemy się jednak dowiedzieć, że chodziło o „bardzo małą” liczbę kont.
Na czym polega atak?
Według dostępnych informacji, cały atak rozpoczyna się i kończy w skrzynce prywatnych wiadomości na TikToku. W przeciwieństwie do innych tego typu sytuacji, w przypadku tego ataku nie musimy klikać żadnych linków. Wystarczy bowiem otworzyć konwersację z hakerem, który podesłał nam zawirusowaną wiadomość.
W ostatnim czasie na koncie CNN nie pojawiły się żadne materiały, które mogłyby wskazywać, że za ich opublikowanie odpowiada jeden z hakerów. Według niektórych ekspertów, z uwagi na charakter całej akcji, wiele wskazuje na to, że nie wygląda na to, iż przejęcie miałoby być spowodowane uzyskaniem dostępu ze strony CNN.
ZOBACZ TEŻ
Jak się chronić?
W tym konkretnym przypadku celem ataków były znane firmy/osoby, więc „zwykli” użytkownicy raczej nie mają się czym przejmować. Niemniej, przynajmniej do czasu wyjaśnienia tej sprawy, zalecamy wstrzymać się od otwierania prywatnych konwersacji na TikToku – przede wszystkim od osób, których nie znacie.
Pamiętajcie, że lepiej być zbyt ostrożnym, niż później żałować ewentualnych konsekwencji i zabiegać o odzyskanie dostępu do swojego konta!
ŹRÓDŁO: Forbes
Dodaj komentarz