Nowy flagowiec Google okazał się taki jakby nie do końca spójny
Zdarzenie zostało przedstawione przez jednego z użytkowników Reddita, który nabył urządzenie w wersji Pro dwa tygodnie wcześniej. W pewnej chwili zauważył on, że para wodna zdaje się osadzać po wewnętrznej stronie obiektywu, chociaż według specyfikacji smartfon powinien być całkowicie szczelny i spełniać tym samym normę IP68.
Chcąc zweryfikować problem, postanowił zdjąć case, a przy zaledwie lekkim pociągnięciu okazało się, ze listwa aparatu z jednej strony najzwyczajniej w świecie „odskoczyła”. Redditowiec twierdzi, że sprzęt nie został ani razu upuszczony i nie doszło też do sytuacji mogącej spowodować powstanie jakichkolwiek uszkodzeń.
Telefon został zwrócony do autoryzowanego punktu sprzedaży i wymieniony w ramach obowiązującej gwarancji. Wszystko wskazuje na to, że zgłoszenie zostało potraktowane poważnie, ponieważ Google wszczęło własne wewnętrzne śledztwo w tej sprawie.
Wygląda więc na to, że usterka faktycznie stanowi jednorazowy przypadek
Sam sposób, w jaki pasek aparatu został przytwierdzony do konstrukcji, sprawia wrażenie solidnego i mało podatnego na defekty. Dokładniej chodzi o rozmieszczenie śrub użytych do zamocowania elementów, które nieco się różni w zależności od konkretnego modelu.
W przypadku podstawowej wersji Pixel 9 zostały one umieszczone w 2 punktach, na górze i na dole, wariant Pro posiada nie 2 a 3 mocowania natomiast u Pixel 9 Pro XL są to ponownie 2 śruby, ale tym razem umieszczone po bokach.
Pomimo że wydarzenie wydaje się mieć charakter losowy a parametry smartfona (m.in. szybki procesor Google Tensor G4 oraz 12 GB pamięci RAM) czynią go naprawdę sensownym wyborem, to warto mieć się trochę „na baczności” i dokładnie przyjrzeć się swojemu egzemplarzowi.
Fakt, że wielu producentów celowo mija się z prawdą lub pozostawia drażliwe kwestie niedopowiedziane, aby ukryć własne błędy i niedociągnięcia nie jest bowiem żadną tajemnicą.
Źródła: Android Police, GSMArena
Miniatura: 9to5Google
Dodaj komentarz